|
Axun Music AxunMusic.fora.pl - FORUM OGÓLNOMUZYCZNE |
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Schizoid
Dołączył: 19 Gru 2005
Posty: 371
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Częstochowa
|
Wysłany: Sob 23:29, 31 Gru 2005 Temat postu: ROCK PROGRESYWNY |
|
|
Pomyślałam sobie, że dobrze byłoby założyć ot taki temat o ot takiej muzyce... z tego co zauważyłam na forum nie ma wielu "uskuteczniaczy" progresywnego rocka, więc wydaje mi się bezsensem zakładanie tematów o osobnych kapelach, skoro pojawiłyby się tam po 3-4 posty. Tutaj więc będzie miejsce dla wszystkich tych którzy mają ochote podzielic się spostrzeżeniami o nowopoznanych, albo sztandarowych i dobrze znanych kapelach z nurtu rocka progresywnego i z pogranicza W końcu taka muzyka nie da się sklasyfikować dokładnie.
Na początek, wrzuce link do strony dzieki której poznałam troche miłej muzyki (i ciągle poznaje), na której można posłuchać mpTrójek różnych progresywnych zespołów i zapoznac się z ich twórczością. [link widoczny dla zalogowanych]
Zapraszam do dyskusji!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Axun
Dr House tego forum
Dołączył: 27 Sie 2005
Posty: 1411
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: T-ów
|
Wysłany: Nie 17:42, 01 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Stronak dobra na pierwszy rzut oka.Jeszcze sie nie zagłębiłem w nią.
A z progresywnego rock'a to chyba Floyd'zi są nie? Jak tak to ich tam czasem posłucham,ale też żadko.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Schizoid
Dołączył: 19 Gru 2005
Posty: 371
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Częstochowa
|
Wysłany: Nie 17:52, 01 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
tak Floydzi... King Crimson, Genesis, Yes, Jethro Tull, Supertramp... no i masa innych.... na tej stronce jest również metal progresywny... albo prog folk... różniaste przepyszne mieszanki polecam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
donkey
Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 281
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 20:14, 01 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
o bardzo ciekawa stronak, bardzo dziekuje za danie linka. napewno cos znajde dla siebie...i inni mysle tez
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jasiu
Dołączył: 19 Gru 2005
Posty: 193
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Miasto obwarzanków
|
Wysłany: Nie 21:05, 01 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Patrząc na swoje cd zauważam tylko Marillion. Oczywiście płyty z Fishem. Cud, miód i orzeszki.
Z czystym sercem mogę przyznać się również do znajomości Floydów z "The Wall" (dzięki niesamowitemu filmowi, oczywiście) i kilku kawałków puszczanych niekiedy w tv.
Kliknąłem na "progressive metal" na tej stronie, ale kiedy moje oczy ujrzały "Ghost Reveries" Opetha zaliczone do "Progressive Metal 25 key albums" zwatpilem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Adrian
Dołączył: 29 Paź 2005
Posty: 149
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 21:09, 01 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
No ja jednak wolałbym każdy zespół osobno ale dobra. Oprócz wyżej wspomnianych zespołów polecam również amerykańską formację Dream Theater, zespól jak narazie pomijany a wg mnie zasługujący na szczególną uwagę. Panowie grają bardzo dobrze, niezwykła technika, rozbudowanie utworów nie przeszkadza w przesłaniu ani zachowaniu melodyki. Tak grają ludzie z zawodowym wykształceniem muzycznym. Gorąco polecam, nie ustępuje pola klasykomu progresu choć to trochę inne klimaty (nie tyle prog rock co prog metal).
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kaboom
Dołączył: 21 Gru 2005
Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 20:59, 02 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Heh, telepatia czy jak? Wlazłem po to, żeby taki temat założyć.
No więc widzę, że jestem w domu. U mnie właśnie po odkryciu progarchives zaczęła się fascynacja totalna muzyką progresywną. Już wcześniej znałem to czy owo ale nie żeby tak maniakalnie.
Sporo tego wszystkiego będzie więc post może być dość chaotyczny, mam nadzieję, że mimo wszystko skapujecie co mam na myśli.
O Floydach pisał nie będę bo raz, że pisałem w temacie o nich, a dwa że na tle inych kapel progresywnych zawsze mi ich było szalenie trudno umieścić i klasyfikować. Przyjmijmy, że Floydzi po prostu są.
A po nich następuje cała gromada genialnych kapel. Nie wiem od której zacząć, żeby którejś nie skrzywdzić.
Niech będzie King Crimson. Jedna z najbardziej odjechanych tak szeroko znanych grup na świecie. O Crimsonach słyszało wiele osób, każdy fan rocka powinien znać Epitafium i w ogóle pierwsze dwie płyty, uznane całkiem słusznie za kamienie węgielne progrocka. Jednak nie wszyscy znają późniejsze dokonania Crimsonów. A jest o czym pisać, bo później zaczęli nagrywać naprawdę zwichrowane rzeczy. Era fascynajcji jazzowej i wściekłego, dziwacznego psychodelicznego grania w połowie lat 70 ustaliła pozycję KC na scenie muzycznej jako jeden z najważniejszych zespołów świata. Niesamowite kompozycje Frippa czasem po prostu powalają swoją złożonością. Bardzo lubię Lizard i Lark's tongues in aspic (boski tytuł) ale trzeba jasno powiedzieć, że to muzyka bardzo ciężka i jak ktoś chce sobie puścić coś w tle to te płyty po prostu go odrzucą. Z kolei Red to kultowy album i w/g mnie zapowiedź tego co KC grali w latach 90. LAta 80 to z kolei "kolorowa trylogia". Discipline to moja ulubiona płyta Crimson w ogóle, Beat jest słabsza, aczkolwiek też bardzo ją lubię, natomiast Three of a perfect pair moim zdaniem po prostu nie wyszła i jest zagrana kompletnie bez pomysłu (choć utwór tytułowy jest świetny). Lata 90 to nagrane przez tzw "double trio" THRAK (album według mnie bardzo nierówny, momentami fenomenalny, kiedy indziej zbyt dziwaczny) i najbardziej kontrowersyjna płyta KC - KonstuKction of light. JEdni tej płyty nienawidzą, ja uwielbiam. Za wszystko, począwszy od świetnej okładki a każdym utworze z osobna kończąc. Ale to też bardzo ciężki kawałek muzyki. Niezwykle mroczna i ostra, podobna do dziwactw z lat 70. Ostatnim jak na razie albumem w dorobku grupy jest bardzo udana The power to believe.
Podsumowując, King Crimson uważam za jeden z najważniejszych zespołów w historii muzyki w ogóle, a rocka progresywnego szczególnie. Nikt nie gra i nie grał tak jak Fripp i spółka.
Drugi niech będzie Marillion. W latach osiemdziesiątych grupa nagrała cztery kultowe płyty z Fishem na wokalu i dla mnie to jest biblia muzyki tego okresu. W czasie, gdy większość progresywnych tuzów przeżywała mniejsze lub większe kryzysy, Marillion przywrócił wiarę w nowoczesny rock progresywny. Debiutancki album, Script for a JEster's tears to arcydzieło. Płyta kompletna, bez słabych punktów. Przepięknie poetycka, przygnębiająco pesymistyczna i fenomenalnie skomponowana. Fugazi właściwie jej nie ustępuje. Mój ulubiony album. Żywszy, bardziej agresywny i melodyjny. Później słynne Misplaced Childhood z największym iciorem - Kayleigh. Tu jednak słychać już pewne zmęczenie. Kompozycje są jakby prostsze i nie mają tej siły wyrazu co poprzednie. Ale ma plusa za to, że to album koncepcyjny (lubię ). Ostatnia z czterech to Clutching at straws. Naprawdę dobra płyta ale już nei genialna. Fish zmagał się wtedy z alkoholizmem, co słychać w tekstach, a potem po prostu sobie odszedł.
Ale historia jeszcze się nie skończyła. Grupa dokooptowała do składu Steve'a Hogartha i gra dalej. Wiele osób nie uznaje Marillionu bez Fisha. Ja przyznam się, że oprócz singli słyszałem tylko ostatnią płytę - Marbles i powiem, że zrobiła na mnie świetne wrażenie (zresztą jest uznawana za jedną z lepszych w dorobku grupy). Spokojna, melancholijna, smutna ale piękna. Jedna z najlepszych w 2004 roku.
Nie można zapomnieć o Genesis. Nie wszyscy wiedzą, że zanim Phill Collins został wokalistą Genesis, grał tam na perkusji a wokalistą był sam mistrz - Peter Gabriel. I to stare, nie grane w radiu, Genesis to jest po prostu coś niesamowitego. Nie będę tu przypominał wszystkich płyt po kolei, bo chociaż grupa była wielka, to według mnie płyty nagrywali nierówne. Są na nich utwory po prostu boski,. ustępujące tylko kompozycjom Pink Floyd. Ale są również dość średnie, psujące nieco ogólny wizerunek. Właściwie tylko podwójny album The lamb lies down on Broadway jest naprawdę niesamowita od początku do końca.
Yes - kolejna legenda. Większość kojarzy Owner of a lonely heart z płyty, której wielu fanów Yes po prostu nienawidzi. Grupę łątwo skojarzyć po jedynym w swoim rodzaju głosie Jona Andersona (w święta puścili jego koncert solo podczas Gdynia summer jazz days, fenomenalny). Tu już kontrowersje są spore. Yes grało naprawdę nierówno. Close to the edge czy Fragile to klasyka sama w sobie, ale potem bywało róznie, włącznie z beznadziejnymi płytami. Bardzo kontrowersyjny był album Tales from topografic oceans (dwie płyty i tylko cztery utwory, po jednym na każdą stronę winylu ), według mnie cudowny, według innych nudny. Potem nastąpiła fascynacja muzyką pop-rockową, elektroniką, ale w końcówce lat 90 panowie doszli chyba do wniosku, że jedyne co i mdobrze wychodzi to stary dobry prog-rock i nagrali płytę the Ladder (dla mnie ważna, bo ściśle powiązana z grą Homeworld ) a potem Magnification, które to trzymają naprawdę dobry poziom.
Nie można nie wspomnieć o Camelu. To zdecydowanie jedna z moich ulubionych grup, która choć też przeżywała poważny kryzys, ostatnio ma się lepiej niż kiedykolwiek. Mamy tu przede wszystkim charakterystyczny, piękny głos Andiego Latimera oraz jego genialną, "płaczącą" gitarę a także a może przede wszystkim cudowną grę na klawiszach. W latach 70 popełnili tak wspaniałe dzieła jak Moonmadness, Mirage czy Snow Goose. Potem jak wiele innych grup poszli w stronę dziwacznego popu, by w końcówce lat 90 nagrać absolutny majstersztyk - Harbour of tears (dedykowany niedawno zmarłemu ojcu Latimera). To był strzał w dziesiątkę i kolejne dwie płyty: Rajaz i A nod and a wink to kolejne perełki. Świetne, klimatyczne i długie utwory z dużą ilością klawiszowego grania i przepięknymi solówkami LAtimera czasem zapierają dech. Naprawdę mało kto potrafi grać tak piękne rzeczy.
Kolejna grupa i kolejny Anderson. Tym razem Ian i jego Jethro Tull. Pomieszanie progresywnego rocka i muzyki folkowej dało fantastyczny efekt, dzięki czemu JT to dziś prawdziwa i zasłużona legenda. Poczynając od pierwszych, ostrych i mocno progresywnych albumów (pewno wyjdę na profana ale nie lubię płyty Aqualung ), przez coraz bardziej folkowe Thick as a brick (to jedna z TYCH PŁYT), Songs from the wood i Heavy horses, aż do hard-rock-popowych ( ) Crest of a knave (jedna z moich ulubionych), Rock Island i Catfish rising. A potem coś im się odmieniło i... znowu zaczęli grać progresywny folk-rock i to w latach 90. Ostatni The Jethro Tull Christmas Album to zaś po prostu... świąteczny album. Świetny moim skromnym zdaniem. Cechą charakerystyczną muzyki JT są z pewnością partie fletu wykonywane przez Andersona (jak większość liderów w/w grup jest multiinstrumentalistą) oraz oczywiście duża ilość folkowych brzmień. Naprawdę jest to grupa jedyna w swoim rodzaju, kórą sobie cenię pomimo kilku niewątpliwych wpadek.
Już mnie plecy bolą od tego pisania. Na razie wstrzymam się z opisywaniem konkretnych grup. Dodam tylko, że z pewnością warto posłuchać np:
Van der Graaf Generator (zamiast gitar i klawiszy przym wiodą ty saksofony i cała sekcja dęta oraz dziwaczny wokal Petera Hammila)
Gentle Giant (nazwa bardzo adekwatna do muzyki )
Krucis (Argentyńczycy, którzy nagrali tylko dwie, ale za to fantastyczne płyty)
Eloy (hard rockowo - space rockowa grupa z Niemiec, naprawdę polecam)
Emerson Lake and Palmer (legendarne trio z jednym z najlepszych klawiszowców w historii)
Mahavishnu Orchestra (grupa Johna McLaughlina, z którą swojego czasu koncertował Carlos Santana; momentami po prostu wymiatali)
Mike Oldfield (tak, tak, posłuchajcie sobie Ommadawn, czy Amaroka jeśli lubicie Dzwony rurowe, tam dopiero dał popis możliwości)
Ozric tentacles (odjechana grupa z Anglii, momentami wręcz pod techno podchodzą ale wymiatają równo)
Paatos (młoda progresywna grupa ze Szwecji, grająca głównie spokojne kawałki ze ślicznym żeńskim wokalem)
Peter Gabriel (no comment, legenda)
Rush (to co zrobili na przełomie lat 70 i 80 to dla mnie absolut, potem było i jest dużo gorzej ale tamte kilka płyt to dla mnie cudeńka)
I wiele wiele inych...
A tak mówiąc jeszcze ogólnie, to co was pociąga w muzyce progresywnej? Lubicie tak jak ja, kiedy dobry utwór trwa i trwa kilkanaście i dłużej minut? A może wspaniałe popisy instrumentalistów? Pewnie nie bez znaczenia jest też niesamowita atmosfera dobrze przemyślanych płyt, kiedy wszystko tworzy całość i każdy utwór jest ważny. Mi imponuje przede wszystkim oryginalność i to, że choć każdy grałw pewnym sensie podobnie, to jednak wszystkie grupy wypracowały sobie coś tak indywidualnego, co pozwala ich od razu rozróżnić. No i ta spójność, piękne historie, mądre teksty i brak pokory wobec konwenansów muzycznych (ech te dwu- trzyutworowe płyty albo minuty ciszy czy innego kociokwiku).
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jasiu
Dołączył: 19 Gru 2005
Posty: 193
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Miasto obwarzanków
|
Wysłany: Pon 21:18, 02 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
W takich chwilach uświadamiam sobie jak niewiele wiem o muzyce.
Dzięki za wspaniałego posta, Kaboom.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Schizoid
Dołączył: 19 Gru 2005
Posty: 371
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Częstochowa
|
Wysłany: Pon 23:42, 02 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Nie planuje na początek długości mojego posta, bo nie wiem na ile sił mi starczy. Najpierw to może powiem co mnie tak pociaga w tym gatunku muzyki. Oczywiście złożoność i cudowna konstrukcja utworów, napewno wielość instrumentów, też dopracowanie muzyczne, techniczne, teksty.... cudowne, nietuzinkowe i współgrające z muzyką... to że dźwięki splatają się i tworzą cudowną harmonijną całość.... i to tak właściwie składa się na jedno niepowtarzalne wrażenie, kiedy siedzisz w fotelu i świat dla Ciebie nie istnieje. Zagłębiasz się w muzykę, staje się ona cudowną krainą i wędrujesz przez nią, a wszystko jest tak realne i namacalne...
Ale jeśli chodzi o zaawansowanie moje to jestem dopiero na początku drogi przez progresywną krainę Największymi dla mnie są jednak King Crimson... Każdy album inny... Przed debiutem można paść na kolana! Kiedy słucham Epitaph ciarki chodzą mi po plecach a serce wali jak oszalałe.... Islands natomiast niezwykle liryczna i smutna. Zaryzykowałabym stwierdzenie, że Ladies of the road to utwór przepełniony erotyzmem. W sam raz na późny wieczór w zaciszu pokoju. A Discipline... cudowna wyprawa w nieznaną krainę, lekko orientalna (może nawet nie lekko)... technika miażdży... a przy sheltering sky, przy tym odpływam... daleeeeko! Następnie rzuca mi się w oczy Thrak... jest ostra, uwielbiam ją, choć nie zawsze mam nastrój... A z nastrojem to też tak jest, że dana płyta Crimsonów nie zawsze pasuje... Chyba świadczy o ogromie różnych emocji zawartym na płytach. Mówiłam tu o płytach KC które znam najlepiej, reszta jeszcze musi zostać gruntownie przyswojona
Co do Yes, bardzo lubie, a wokal mi wcale nie przeszkadza (niektórych ponoć razi)... close to the edge cudowne... a ich "popowa" płytka hmm...(mówie o 90125) jest świetna! Ale tylko na słoneczny ranek i dobry humor
Jethro Tull... cóż powiedzieć, folk to to co tygrysy lubią najbardziej... heavy horses miodzio! Ale większość dyskografii czeka na odkrycie...
Genesis- tu ważne to co Kaboom zauważył... Genesis sprzed Phila Colinsa... Ten pan był dobry na perkusji ale z wokalem i prowadzeniem zespołu moze się schowac... Peter Gabriel to jest to... Selling england by the pound... czysta poezja! Albo utwór the musical box.... i ta cudna fraza "play me my song"
Za dużo tego stanowczo, za dużo... Supertramp jeszcze (pierwsze płyty) Z debiutu cudowna piosenka "maybe I`m a beggar"...
Oprócz tego Anekdoten się poznaje, się poznaje Gentle Giant Camela się poznało i kontynuuje... i mase innych... a to wciąga, wciąga niesamowicie i po jakimś czasie mając pieniądze nie myślisz o niczym innym tylko skąd zdobyć płytę, nie przepraszam, nie płytę... MUZYKĘ!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kaboom
Dołączył: 21 Gru 2005
Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 0:53, 03 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Cytat: | A Discipline... cudowna wyprawa w nieznaną krainę, lekko orientalna (może nawet nie lekko)... technika miażdży... a przy sheltering sky, przy tym odpływam... daleeeeko! |
Mnie zawsze rozwala Thela hun ginjeet. Gitara, "afrykańskie" chórki, fenomenalna linia basu i ten specyficzny, zaciągany wokal Belew'a. Kocham ten kawałek.
Cytat: | Mówiłam tu o płytach KC które znam najlepiej, reszta jeszcze musi zostać gruntownie przyswojona |
Z tego co piszesz chyba masz jeszcze przed sobą te najbardziej pokręcone. Ale przyznam, że poznawanie dyskografii KC jest naprawdę ciekawym doznaniem. Nigdy nie wiesz czego będziesz zaraz słuchać.
Cytat: | Co do Yes, bardzo lubie, a wokal mi wcale nie przeszkadza (niektórych ponoć razi)... close to the edge cudowne... a ich "popowa" płytka hmm...(mówie o 90125) jest świetna! Ale tylko na słoneczny ranek i dobry humor |
Też bardzo lubię wokal Andersona. Jedyny w swoim rodzaju. W ogóle zauważyłem, że lubię nietuzinkowe głosy. Plant, Coverdale, Dio, Anderson, Hammill, Geddy Lee, Fish, Freddie, Gabriel. Ich się po prostu nie da pomylić z kimkolwiek innym. I wiele osób razi "dziwny" sposób śpiewania. A ja często na początku w ogóle nie zwracam na to uwagi.
Też uważam, że 90125 jest świetna. A że nie typowo progresywna i inna niż poprzednie? Co z tego? Wkurza mnie takie szufladkowanie. Jak coś jest dobre i mi się podoba to nieważne kto i jak to gra. Podobnie jest z Crest of a knave Jethro Tull. Płyta jest inna niż wcześniejsze. Być może prostsza i łatwiejsza. Ale ja ją uwielbiam za to że jest jaka jest (no i to mój pierwszy Tull jakiego poznałem).
Cytat: | Ten pan był dobry na perkusji ale z wokalem i prowadzeniem zespołu moze się schowac... |
A tu się nie zgodzę. Bo moja ulubiona płyta to Trick of the tail już bez Gabriela ale jeszcze z Hackettem na gitarze. Collins śpiewa bardzo podobnie do Petera i dopóki Hackett pilnował żeby nie grać popu wychodziło im całkiem nieźle (chociaż druga płyta w tym składzie jest już dużo gorsza). Nawet niektóre kawałki po odejściu Hacketta bardzo lubię (np. Mama) ale tego już się nie zalicza do muzyki progresywnej (ale kto powiedział że to jedyny słuszny gatunek?).
Cytat: | Supertramp jeszcze (pierwsze płyty) Z debiutu cudowna piosenka "maybe I`m a beggar"... |
Mało ich znam. Jakoś mnie nie zaciekawili (mam tylko składankę), ale Cannonball wręcz uwielbiam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Schizoid
Dołączył: 19 Gru 2005
Posty: 371
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Częstochowa
|
Wysłany: Wto 9:01, 03 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Jeśli chodzi o Supertrampa to polecam debiut czyli zwyczajnie "supertramp" i "crime of the century"... może nie jest to muzyka aż tak zachwycająca, ale mnie urzeka... szczególnie teksty.... na progarchives jest jakaś późniejsza mp3 i już mi nie podchodzi, więc o dalszej twórczości nie mówię...
A w dyskografii mojej znajduje się jeszcze jedna ciekawa płyta Morte Macabre- "symphonic holocaust" To właściwie projekt części muzyków z anekdoten i landberk.... przerobione stare ścieżki dźwiękowe z horrorów oraz własna kompozycja... tak smutne i przerażające zarazem albumy żadko się zdarzają. Ale polecam i to gorąco!
Jeśli chodzi Collinsa to ja tego pana wogóle nie trawie... więc może to moje uprzedzenia [/quote]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Herr Mercifulless
Dołączył: 19 Gru 2005
Posty: 165
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warschau
|
Wysłany: Wto 10:14, 03 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
O, Crimsonów to nawet ja znam. Red jest cudowna, te zawodzenie skrzypiec są niesamowite. A debiutu słucham jak mam niewyobrażalnego doła, tak raz- dwa na rok. I zawsze pomaga.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kaboom
Dołączył: 21 Gru 2005
Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 23:14, 03 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
A w ogóle to zarówno Red, jak i ITCOTCK są przereklamowane. Tak jak Dark side of the moon Floydów. Dobre, nawet bardzo ale nie najlepsze. Z tym, że ja zawsze miałem dziwny gust.
Słucham teraz The Wall... Ten album jest po prostu piękny. Naprawdę. Piękny. Długi, pełen niesamowitych emocji i wspaniałych utworów. To jest po prostu płyta o życiu. Muszę jeszcze film zdobyć i koncert z Berlina kiedy na scenie zbudowano wielką ścianę, która odgrodziła zespół od publiki (ludzie nie mieli pewności, że oni tam jeszcze w ogóle są).
A co powiecie o grupie Queen? Na pewno znacie Freddiego i spółkę ale czy zaliczylibyście ich do kręgu muzyki progresywnej? Oczywiście jeśli już to tylko jako "prog-related" ale jednak?
Bo ja dziś po raz kolejny puściłem sobie mało znaną płytę Queen at the beeb. Rodzaj składanki starych utworów zespołu i jeśli ktoś ma akieś wątpliwości, niech sobie tego posłucha. Gdyby nie była tak krótka to przebiła by nawet moje ulubione Innuendo i The Miracle. Ale jeśli znacie Queen jako zespół pop-rockowy to zdecydowanie polecam. Może zmienicie zdanie.
W ogóle Queen to dziwna grupa. Podczas długich lat działalności popadali ze skrajności w skrajność, tworząc na zmianę kicz, rockandrollowe piosenki, disco jak i genialne, niezapomniane utwory. Nie ukrywam, że darzę ich naprawdę wielką sympatią i mam cała studyjną dyskografię a Freddiego uważam za jednego z najlepszych wokalistów rockowych w historii.
I jeszcze chciałem spytać, czy ktoś słucha grup Rush oraz Archive? Bo chciałbym wiedzieć co inni o nich myślą, ale pewnie zbyt wielu ich fanów nie znajdę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Schizoid
Dołączył: 19 Gru 2005
Posty: 371
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Częstochowa
|
Wysłany: Śro 12:34, 04 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Co do Queen to bardzo lubię. Faktycznie mniej progresywne, ale ma duszę... Zresztą Freddie był wielki a jego głos przyprawia mnie o ciarki... nawet wybaczę, że słowo miłość pojawia się z częstotliwością dużą, może za dużą ... Innuendo wczoraj słuchałam i słuchało się miło niezwykle... Tylko jakoś za krótko... za krótko to wszystko trwa...
Jeśli chodzi o Rush znam tylko parę kawałków niestety. Ale może pora się zainteresować i tekstami i muzyką głębiej bo lubię sobie wączyć.
Archive- lubie... naprawdę lubie... Troche to dziwna muzyka, jakby mieszanka progresywy, rocka, elektroniki, ja wiem czy to o trip-hop nie zachacza (na gatunkach się nie znam). Mam album "you all look the same to me" bardzo chętnie włączam wieczorem, do snu i się zanużam... nie ma to jak takie hipnotyzujące i wciągające brzmienie... szczególnie utwór "numb".... Na ich oficjalnej stronie można posłuchać chyba całej dyskografii... za świetny uwarzam "noise" i utwór fuck u, lubie ten głos (a tam go dużo mówi)... Nie znam tylko dwóch pierwszych płyt zabardzo (tam na wokalu była o ile się nie mylę pani) a coś mi się zdaje że to duży błąd... ale nadrobie nawet za chwilę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kaboom
Dołączył: 21 Gru 2005
Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 12:48, 04 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
No tak, czyli masz co do Archive bardzo podobne zdanie jak ja. Właściwie w całości słucham tylko You look all the same to me, bo to płyta naprawdę świetna. Najbardziej podoba mi się Meon. Ale Again, Finding it so hard i jeszcze kilka innych też są świetne. Noise mi mniej podchodzi bo za dużo na nim właśnie hałasu. Ale Fuck U jest super.
Co do pozostałych płyt to jest już gorzej. Pierwsza to czysty trip hop i ja tego nie umiem słuchać. Bardzo mi się nie podoba. Take my head jest bardzo popowo-klubowa z panią na wokalu. Od czasu do czasu można posłuchać ale bez rewelacji. Love in summer tylko naprawdę lubię. Michel Vaillant przypomina mi trochę średnio udana podróbkę Pink Floyd. To zdaje się album koncepcyjny (a może jakiś sondtrack???), bardzo spokojny ale bez tego polotu co YLATSTM.
A co do Rush... Płyty wydane między rokiem 76 (2112) a 81 (Moving Pictures) są po prostu wybitne. Trochę podobne do Marillionu bo nie stricte progresywne a raczej art-rockowe. Bez wyjątku jednak świetne. Rush z tego okresu należy do mojego przywatnego TOP5 wszechczasów. Niestety potem zaczęło być popowo i nijako a ostatnio (lata dziewięćdziesiąte) po prostu beznadziejnie i bez sensu.
Jeśli będziesz mieć problemy ze zdobyciem ich nagrań odezwij się.
EDIT: Tak przy okazji, słucham sobie Camel - Anod and a wink i nie mogę wyjść z podziwu, że po tylu latach i tylu fenomenalnych albumach w nowym wieku potrafili nagrać coś jeszcze lepszego... Ta płyta rządzi! I poprawia nastrój.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kaboom dnia Śro 12:52, 04 Sty 2006, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group deox v1.2 //
Theme created by Sopel &
Download
|